Kamil Błoch – aktor, artysta, trener antyprzemocowy, edukator w obszarze czułej męskości, współtwórca Grupy Performatywnej Chłopaki
Obejrzyj
Posłuchaj
Przeczytaj
Kacper Janczy: Bardzo się cieszę że możemy razem porozmawiać. Na Dzień dobry chciałbym się zapytać, czym zajmujecie się jako Grupa Performatywna Chłopaki.
Kamil Błoch: Jako Grupa Performatywna Chłopaki, przede wszystkim zajmujemy się mówieniem o czułej męskości i promowaniem męskich kręgów jako formy budowania relacji, spotykania się i odzyskiwania bezpiecznej przestrzeni bycia z innymi mężczyznami.
Ponieważ bardzo dużo w naszej kampanii mówimy o depresji, problemach psychicznych, pragnę zapytać, jak to wygląda właśnie wśród mężczyzn, czy to nie jest temat tabu? Ostatnio sam zwróciłem uwagę na statystyki samobójstw w USA gdzie znacznie przeważa ilość samobójstw mężczyzn. Jak myślisz, co może być tego powodem?
W Polsce te statystyki wyglądają tak, że na 15 śmierci samobójczych, 12 z nich to są śmierci mężczyzn. W dodatku, mężczyźni częściej niż kobiety popadają w uzależnienia. Rzadziej niż kobiety za to chodzą do lekarzy, specjalistów takich jak psychologowie czy psychiatrzy. Na takie statystyki mają wpływ stereotypy związane z męskością, czyli to, w jaki sposób jako jako mężczyźni jesteśmy wychowywani. To przede wszystkim te słynne hasła typu: „Chłopaki nie płaczą”, „Musisz być twardy”, „Nie możesz się mazać”. Myślę, że intuicyjnie każdy z nas wyczuwa gdzie one są. No i to sprawia, że, że jako mężczyźni nie mamy wglądu, czy trudniej nam go uzyskać – i w związku z tym, łatwiej jest o to, żeby popaść w depresję czy po prostu popełnić samobójstwo – to już jest jakaś ostateczność.
Generalnie jest też tak, że statystyki pokazują, że na depresję częściej chorują kobiety. Natomiast trudno jest nam tak naprawdę to zdiagnozować, dlatego, że faceci po prostu nie chodzą do lekarzy, więc my nie wiemy naprawdę ilu mężczyzn realnie choruje na depresję, dlatego, że facet zamian pójść poprosić o pomoc (to jest kolejny stereotyp – że facet nie może prosić o pomoc), to właśnie próbuje sobie poradzić z tym problemem sam. No bo przecież jest twardzielem. Bo przecież sobie poradzę. No bo rozmawianie o emocjach nie jest męskie. Wtedy też łatwiej te trudne emocje, czy te trudne stany, przykryć jakimiś używkami albo innego rodzaju uzależnieniami – to nie tylko muszą być używki.
Generalnie nie jesteśmy wychowywani do tego, żeby przyglądać się swojemu wnętrzu, przyglądać się temu co czujemy, jak się czujemy, dlaczego się tak czujemy. Nie jesteśmy wychowywani do tego, żeby radzić sobie, czy przeżywać w ogóle smutek, strach albo ból – i wypieramy te emocje. Nie pozwalamy na to, żeby sobie je po prostu swobodnie przeżyć.
Kolejnym punktem po prostu jest fakt, że facet jest zdobywcą, jest konkurentem, jest rywalizacyjny, więc nawet jeżeli coś mu jest nie tak, to on wtedy i tak będzie starał się udowodnić, że przecież wszystko jest w porządku.
Czyli nie mamy siły, nie mamy jak się przyznać do tego błędu, do tego że coś jest nie tak?
Powiedziałbym, że nie mamy języka, nie mamy struktur myślowych, które pozwalają się temu przyjrzeć – bo ich unikamy dlatego, że nie jesteśmy do nich socjalizowani.
A myślisz, że to jest problem, który się tyczy głównie polskiego społeczeństwa? Czy to jest problem na dużo szerszą skalę?
Wiesz co, sam powiedziałaś, że statystyki samobójcze w Stanach są dość przerażające jeżeli chodzi o śmierci mężczyzn. I myślę, że to jest globalna sprawa. A przynajmniej sprawa wszystkich tych miejsc na świecie, w których występuje tak zwany patriarchat – bo to on sprawia te wszystkie stereotypy, które wymieniłem przed chwilą. To są stereotypy wynikające z patriarchalnego modelu społecznego, czy kulturowego, w którym wszyscy i wszystkie, przynajmniej tutaj w Europie, Stanach, w świecie tej globalnej Północy jesteśmy wychowywani czy wychowywane.
A masz pomysł, jak możemy temu zaradzić, jako taki „przeciętny Kowalski”?
Przede wszystkim najważniejsze jest to, żeby zacząć zauważać swoje emocje, żeby uświadomić sobie, że one są ważne. Że ważne jest dla mnie to, co czuję. To, co czuję jest dla mnie informacją o mnie samym, co się ze mną dzieje. Smutek, strach, złość czy radość. To są potężne informacje, które nam mówią po prostu o tym czy coś nam pasuje, czy nie. Czy jesteśmy w jakimś braku, w stresie, albo jakaś sytuacja nam zagraża i na dłuższą metę jest po prostu dla nas wyczerpująca.
Przeżywanie tych emocji jest najważniejsze, bo dzięki ich zauważaniu i przeżywaniu możemy sobie zweryfikować czy to, co robię jest dla mnie okej. Czy miejsce, w którym pracuje jest dla mnie okej? Czy relacje, w które wchodzę są dla mnie okej? Czy są dla mnie satysfakcjonujące? Czy one mnie zasilają? Czy mam wsparcie?
To właśnie emocje, to co czuje, to jest dla mnie właściwie jedyna pewna rzecz, przez którą mogę się dowiedzieć więcej o świecie. Bo wszystko inne to są pewne konstrukcje myślowe, czy interpretacje tego świata. Natomiast to jak ja czuje, mówi mi, jaką relacje mam z tym światem i co się dookoła mnie dzieje. To jest dla mnie coś, czego nie da się podważyć.
Wszyscy dobrze wiemy, że system nie działa. Jakie rozwiązanie systemowe widzisz, które by mogło w choćby najmniejszy sposób wesprzeć ten problem?
Ojej, no musielibyśmy chyba wywrócić do góry nogami kapitalizm. Przynajmniej bardzo mocno przetransformować – bo ta jego neoliberalna wersja, w której teraz żyjemy, ma naprawdę wpływ na wszystko. Jako ludzie, jako społeczeństwo stajemy się coraz bardziej zatomizowani, coraz bardziej osadzeni w swoich pojedynczych bąbelkach, tak naprawdę samotności. Coraz trudniej nam budować relacje. Coraz mniej czasu mamy na to, żeby je budować. Coraz częściej nasza egzystencja skupia się na po prostu tym, żeby przetrwać. Przetrwać, robiąc pracę która drenuje nas z sił, z poczucia sensu, a która sprawia, że wcale te pieniądze, które zarabiamy za tę prace nie są jakieś rewelacyjne – pozwalają po prostu przetrwać i nic więcej. Nie pozwalają na to, żeby chociażby się rozwijać, pójść na terapię. Bo do tego też potrzeba i czasu i pieniędzy, dlatego że musimy czekać na to przy dobrych wiatrach pół roku, a zazwyczaj to pewnie rok albo nawet i półtora roku. To też zależy od miejsca co, gdzie, jak.
Jako Grupa Performatywna Chłopaki proponujemy takie rozwiązanie, proponujemy żeby robić kręgi. To takie spotkania, w których sobie siadamy w kręgu i każda osoba ma przestrzeń na to, żeby opowiedzieć po prostu o tym, jak się czuje i dostać uważne, nieoceniane wysłuchanie od wszystkich pozostałych. Więc krąg de facto składa się z dwóch z dwóch rzeczy – czyli z tego, że ja mogę coś o sobie powiedzieć, mogę opowiedzieć o tym jak się czuje, jak się mam, co mnie trapi, ale także mogę słuchać innych.
Taki krąg rządzi się swoimi zasadami. One są ustalane po to, żebyśmy wszyscy mogli się w tym kręgu poczuć bezpiecznie. Jedną z podstawowych zasad kręgu jest po pierwsze komunikat ja, czyli to właśnie, że ja mówię o sobie i o tym, co czuje. Tutaj takie już moje dopowiedzenie ode mnie, że staramy się na kręgu unikać tematów światopoglądowych, bo one też nie sprzyjają budowaniu relacji i one już, de facto nie są opowieścią o samej osobie, tylko już swego rodzaju intelektualizacją.
I tu odwołuje się do tego, co wcześniej mówiłem o emocjach, czyli że emocje są tą weryfikacją, kim ja tak naprawdę jestem, co ja tak naprawdę czuje. I poprzez ich ujawnianie, możemy się stać, możemy się urzeczywistnić wobec drugiej osoby, tak samo, jak ta druga osoba może się urzeczywistnić wobec nas kiedy opowie nam o swoich emocjach. Drugą taką podstawową zasadą jest po prostu to, że w tym kręgu jest zachowana tajemnica. Czyli to, co my sobie tu mówimy po prostu w nim zostaje. I my bezpiecznie, bo tym kręgu, możemy to tam po prostu zostawić.
My, jako Chłopaki mamy nasz krąg, w którym jesteśmy już od ponad 3 lat. Regularnie się spotykamy co tydzień. To jest zamknięta grupa 11 mężczyzn. Spotykamy się co tydzień i, no właśnie, po prostu każdy z nas opowiada o sobie. Czasem niekoniecznie w ten sposób robimy nasz krąg. Czasem zagramy w piłkę, czasem się „powydurniamy”, czasem pójdziemy do kogoś coś ugotować, a czasem na przykład razem potańczymy albo zrobimy sobie działania z przestrzeni czy to teatru, czy to kontakt improwizacji, albo tańca, albo jakiegoś masażu. No i też prowadzimy tą drugą formę kręgów – czyli kręgi otwarte. Takie kręgi, które ktoś z nas facylituje, które ktoś z nas prowadzi. Na takie kręgi zapraszamy właśnie 12 mężczyzn, żeby sobie przyszli i mogli po prostu pobyć w tej atmosferze i powymieniać się tym co czują, jak się mają.
Gdybyś mógł powiedzieć młodym mężczyznom jedno zdanie, jak by ono brzmiało?
To co czujesz jest bardzo ważne. Po prostu.
Wydaje mi się to właściwie najważniejszym zdaniem w życiu. Jak powiedziałeś o tych młodych facetach, to ja sobie przypomniałem siebie, kiedy byłem chłopakiem i kiedy po prostu wiedząc, że jestem mężczyzną, jakby z byciem mężczyzną się nie utożsamiałem. Zawsze mi się wydawało, że jestem niewystarczający jako facet. Zawsze mi się wydawało, że muszę coś udowodnić. To też sprawiło, że w pewnym momencie tak naprawdę zacząłem czuć pogardę wobec mężczyzn i jakby odcinać się od tego bycia mężczyzną. W dodatku, gdy się okazało, że jestem mężczyzną nieheteronormatywnym, ten heteroseksualny mężczyzna stał się symbolem mojej opresji, więc tym łatwiej mi się było od niego oddzielić i uważać siebie za lepszego. Uważać siebie za lepszego tak naprawdę, bo czułem się gorszy.
A tak naprawdę, po prostu się bałem. Po prostu bałem się innych facetów, bo facet zawsze mi się kojarzył z przemocą i z tym, że może mnie skrzywdzić, bo taki model męskości miałem w domu. I jakimś takim odkryciem było dla mnie właśnie bycie w kręgu, dlatego że zobaczyłem, że my się nie musimy siebie bać. Oczywiście, to wymaga pewnej pracy czy takiego aktywnego umówienia się na to, że „hej robimy dla siebie bezpieczną przestrzeń”. O tym jest właśnie krąg.
Ja takiej bezpiecznej przestrzeni pierwszy raz doświadczyłem 3 lata temu właśnie na kręgu Grupy Performatywnej Chłopaki. I to było dla mnie jak odkrycie nowego kontynentu. Mówiąc o tym, chcę dać znać młodym chłopakom, że domyślam się że może być Wam trudno. Męskość, czy bycie facetem czasem może być, czy wydawać się beznadziejnym, można się bać innych facetów, ale wiem, że za tym tak naprawdę stoją fajne osoby, które po prostu czasem są bardzo skrzywdzone i nie wiedzą, że można być inaczej. Wydaje im się bez przerwy, że skoro już tymi facetami jesteśmy, to po prostu trzeba to cały czas udowadniać właśnie w ten konkretny sposób zapisany w stereotypach kulturowych. Czyli w ten sposób, który bywa agresywny, przemocowy, konkurencyjny, rywalizacyjny, nieempatyczny, nieintrospektywny, niepozwalający na słabość.
A to nieprawda. Możemy być słabi, możemy być bezradni, możemy być czujni i możemy potrzebować bezpieczeństwa od innego faceta i to jest naprawdę okej. I tacy faceci istnieją na świecie. Mam nadzieję, że każdy chłopak będzie potrafił w sobie odkryć takiego faceta i znaleźć bliskich sobie facetów którzy będą tacy.
Podsumowując naszą rozmowę jednym zdaniem, „łam stereotypy”?
Myślę, że tak. Choć wiesz, czasem jest trudno łamać stereotypy, bo najpierw trzeba je sobie uświadomić, a to nie jest dla każdego oczywiste jakim stereotypom podlegamy. Ja sam też często w sobie odkrywam pewne stereotypy, chociaż wydawało mi się, że jestem od nich już wolny. Bo teoretycznie mam „rozkminione” już sporo rzeczy związanych z wychowaniem i stereotypami płciowymi, a tymczasem okazuje się, że nadal potrafię się złapać na tym, że jednak pewne moje zachowania wynikają właśnie z jakiś stereotypów. Przede wszystkim czujmy i zwracajmy uwagę na to co czujemy.
Ze mną był Kamil Błoch. Dziękuje Ci bardzo za rozmowę.
Dzięki Kacprze.